Made in.between 2017
Wernisaż
26.05.2017 r., godz. 18:00
WYSTAWA
26.05–02.06.2017 r.
Galeria R20
ul. Ratajczaka 20
Kuratorzy
Mateusz Bieczyński
Piotr Grzywacz
Artyści
NganWa Ao, Jooyoung Choi, Ilsu Kaya, Jesse Klassen Grigory Popov, Haruchika Seno
„Czym jest moje widmo? Co oznacza wyrażenie „widmo mojego Ja”? Czy moje inne Ja jest mną samym, czy też innym Ja, innym, który mówi Ja? Czy tez jest takim mną – które jest sobą jedynie podzielone za sprawą widma swojego sobowtóra?[1] Wpasowanie przedmiotów–dzieł, jakie znalazły się na wystawie, będącej wynikiem otwartego naboru, w jeden wspólny idiom jest ruchem o tyle karkołomnym, co koniecznym by wytyczyć pewne spektrum pojawiających się możliwości interpretacyjnych. Jakkolwiek tekst ten opowiada się przeciw interpretacji, gdyż wybrane prace nie dają się odczytywać w swobodny sposób. Niewiele ukazują, ale i niewiele zakrywają, nawiązując do porządku w wydającej się niewinnej dziecięcej zabawie (nie ma i jest) Fort–da, zaobserwowanej u półtorarocznego dziecka i przepisanej (zdekonstruowanej) następnie przez cytowanego wyżej Derridę jako emanacja Nietzscheańskiego wiecznego powrotu.
Impuls, jaki pozwolił tej sztuce się wydarzyć nie pochodziłby wtenczas „z pomiędzy”, które było jakimś wyborem w ramach kultury środka, złotego środka, bezpiecznego środka, itd. Taka terytorializacja zakłada świadomość punktu czy obszaru idealnego, miejsca styku i punktu, w którym wreszcie się spotkamy. Tytułowe „pomiędzy” okazuje się jednak bardziej odległe od dającej się ująć w socjologiczno–kulturowe lebenswelt odsłaniając poprzez obecną powierzchnię posługującą się słownikiem snu, pustkę możliwej inności. „Co zrobić by każdy z fragmentów był zawsze tylko symptomem? To proste: pozwól sobie na regresję”.[2] Ucieczka przez oznaczaniem, posługiwanie się fragmentem zamiast organizującą całością, zwielokrotnienia, odbicia i mówienie językiem będącym jego przekroczeniem (naddatek do tekstu, jego zakrywanie czy wymazanie w partiach dialogowych) są niczym zejście do plątaniny nor zamieszkanych przez nieznane stworzenia. Regresja rozumiana jako zwolnienie od często skompromitowanego sensu bliska jest już transgresji.
Zabiegi te wydarzają się przede wszystkim na powierzchni, pozwalającej na niekończące się przezmiany. Powtórzenia przedstawień albo powtórzenia elementów w nie zatrzymuje obrazu, ale wprowadza stan niejasnej przyszłości. Nie pytamy jednak, jaki będzie następny krok, ważniejsze jest to, że będzie i jest on w ogóle możliwy. Polisemia lustra w sytuacji pozbawienia go właściwości odbijającej i pokazującej odbywa się za pomocą spojrzenia; czyjego?, dekoracyjnego obramowanie (un cartouche czy une cartouche – nabój, który tę powierzchnię organizującą nasz wizerunek rozbija na kawałki), odbitka, rozgrywające się przeistaczanie w zwierzęta drapieżniki czy na odwrót i horyzontalnego (ciągłość) podwojenia na przestrzeni tego samego obrazu. Przedstawienia powtórzone, ale nigdy w całości wyrażają sprzeciw wobec bycia włączonym w narrację jednego słownika i prowadzić mogą do doświadczenia rozkoszy wynikającej z obcowaniem z quasi–wiedzą (para doxa).
Paradoks wyraża się jeszcze w symbiotycznych relacjach zebranych tu prac. Wielość nie spłaszcza pojedynczości lecz sprzyja procesowi włączenia się bez hierarchizacji i bez widma zatrzymania migracji. Samotne wilki zbiegają się w sforę, żadne z nich nie traci jednak własnej tożsamości.
[1] J. Derrida, Prawda w malarstwie, str. 436
[2] R. Barthes, R. Barthes, str. 186
File about exhibition